Aby pisać na Maku po polsku (z zachodnim systemem), należy zaopatrzyć się po pierwsze w czcionki z polskimi “ogonkami”, a po drugie w odpowiednią mapę rozkładu klawiszy. Co prawda tzw. klawiatura „maszynistki” z „ogonkami” umieszczonymi w miejscu niemieckich „umlautów”, dostępna jest w standardowej instalacji systemu (pod nazwą „Polish”), to jednak większość ludzi przywyczajona jest raczej do rozkładu klawiszy „programisty”, w którym charakterystyczne dla naszego języka znaki uzyskuje się za pomocą klawisza Alt.
Podobnie rzecz się ma z czcionkami; większość z tych, dostępnych w systemie – przeznaczonych dla użytkowników z Europy Zachodniej – nie zawiera polskich znaków, które obecne są jedynie w czcionkach stworzonych z myślą o mieszkańcach Europy Centralnej. Czcionki owe wyróżniają literki „CE” doklejone do nazwy, stąd „ogonków” dla fontu Geneva szukać należy w foncie Geneva CE – i tak dalej.
Przykre niespodzianki
Pierwszą z nich będzie surfowanie po sieci. Większość twórców stron projektuje je przy użyciu określonej czcionki, np. Arial, Times New Roman… Każda makowa przeglądarka oczywiście potrafi prawidłowo przełączyć wyświetlanie z domyślnej czcionki na określoną na danej stronie – czyni to jednak nie biorąc pod uwagę zastosowanego na owej stronie języka. Jeśli więc webmaster na swej polskiej witrynie zamyślił sobie przykładowo użycie czcionki Arial, to na Maku wyświetli się ona „poprawnie”, z użyciem czcionki Arial (zamiast Arial CE) – a jako że makowy Arial polskich ogonków nie zawiera, to oczom zdumionego Makjuzera ukaże się tekst cokolwiek trudny do przeczytania.
Druga niespodzianka pojawi się przy próbie odczytu dokumentów Worda zapisanych na pececie, lub, co gorsza, próbie odczytu na pececie dokumentów wspomnianego edytora zapisanych na Maku. W pierwszym przypadku zamiast polskich znaków pojawią się puste miejsca. W drugim będzie jeszcze gorzej ;-) gdyż pecetowy Word, nie znalazłszy na dysku komputera nieszczęsnego użytkownika czcionki Times New Roman CE nie użyje najbliższej jej nazwą Times New Roman. Nie, użyje on czcionki Courier New, przez co efekt będzie się różnił od oryginału w takim samym stopniu, w jakim Courier różni się od Timesa.
Nic nie da się z tym zrobić?
Da się, oczywiście. Należy zaopatrzyć się w czcionki z polskimi ogonkami, ale bez „CE” w nazwie i zainstalować je razem z tymi z „CE”. Wówczas te nieliczne dobrze napisane programy będą korzystać z czcionek „CE”, natomiast te źle napisane (Word, Internet Explorer, iCab, Netscape, Mozilla…) z czcionek bez „CE” – w obu przypadkach poprawnie wyświetlając polskie ogonki. Będzie można użyć w Wordzie zarówno Timesa New Roman, Ariala i Couriera bez obawy, że po otwarciu dokumentu na pececie zmienią się one w zupełnie inne czcionki. Będzie można bez problemu otworzyć dowolny dokument Worda zapisany na pececie, bez żmudnej konieczności ręcznego poprawiania czcionek. Będzie można surfować po internecie widząc polskie „ogonki” wszędzie tam, gdzie powinny one być. Czas w związku z tym przejść teraz do części praktycznej, którą opisał (t) w drugiej części.
Druga część wpisu jest tutaj.