Tag Archives: Ikony designu
Nie myli się tylko ten, co nic nie robi
Tak powtarzał lata temu szef, gdy zdarzało mi się dawać ciała, skutkiem czego zazwyczaj była awanti z klientem. Czy te słowa padały również w dziale designerskim Apple? Pewnie tak, choć nie sądzę, żeby szef w golfie był tak litościwy. A przecież pasmo sukcesów panów z Cupertino przeplatane jest fakapami – niektóre z nich były tak grube, że mogłyby zmieść mniejsze firmy z rynku. Na szczęście korporacja wyciąga wnioski i wpadki Apple z czasem są naprawiane.
Czytaj dalejCo dalej, Macuserze (cz. II – co na to Stefan?)
Wspomniane w pierwszej części tego tekstu nowe MacBooki Pro, gdyby być obiektywnym, właściwie wpisują się w poetykę Apple: wywalić, zmniejszyć obudowę i zmusić użytkowników do używania nowych portów. Krzykaczom zatkać jadaczkę jakimś bajerem, np. małym ekranem dotykowym zamiast (również skasowanych) klawiszy funkcyjnych – w tym klawisza ESC. Jednak do tej pory nigdy nie usunięto tak dużo w sprzęcie dedykowanym profesjonalistom. Przelotki oferowane przez firmy trzecie wyglądają teraz jak […]
Czytaj dalejCo dalej, Macuserze? (cz. I)
Jestem wieloletnim użytkownikiem Maców. Obrażony na brak wielowątkowości w Mac OS 9 i zwisy, mrożące myszkę tak dotkliwie, że z prac np. w QuarkXPressie nie zostawało nic, swego czasu (w przypływie rozpaczy) przerzuciłem się na Windows. Jednak gdzieś w okolicach Jaguara wróciłem. Nigdy nie żałowałem. Aż do tej pory. Kiedy Apple było Apple Co niegdyś ocuciło umierającą korporację Apple Computer? Nie, nie były to komputery za bimbaliony o szokującej mocy obliczeniowej, ani beznadziejna w skutkach […]
Czytaj dalejIkony designu: E, które nie miało następcy (2002)
Pewnie zauważyliście, że często tutaj wspominam komputery all-in-one. Nie bez powodu – od lat uważam, że nikt, poza Apple, nie produkuje sensownych maszyn tego typu. Podobnie jest z naszym dzisiejszym bohaterem. Komputerem dość szpetnym (choć można uznać, że jego design, z racji braku wodotrysków jest ponadczasowy), nie-aż-tak drogim i wyposażonym na tyle rozsądnie, że przez lata z powodzeniem służył w wielu uczelnianych pracowniach (a z doświadczenia wiem, że także w redakcjach). Oświaty kaganek eMac, […]
Czytaj dalejIkony designu: iLamp (2002)
Wiem, że za ten wpis mogę odstać bęcki od wielu byłych użytkowników, w tym od Grzegorza, który swego czasu także pracował na iMacu G4. Bo ten komputer po prostu mi się nie podoba. Jajowaty iMac Bondi Blue był dużym (zwłaszcza dla upadającego Apple) sukcesem. Porażką okazał się G4 Cube, za to The New iMac, jak wówczas nazywano iMaca G4, po prostu wzbudzał sympatię, podobnie jak poprzedni model. […]
Czytaj dalejIkony designu: iMac Bondi Blue (1998)
Pierwszy iMac był jak Mini Morris. Niby ciasny, w środku przeciętny, nie za szybki, a jednocześnie tak sympatyczny, że podobał się nawet mojej mamie, która z komputerami miała tyle wspólnego, co z samochodami dobrymi. Czyli nic. To był jaskrawy przykład wizjonerstwa Jobsa. Wrócić do firmy, która jest na skraju upadku, dogadać się ze zdolnym projektantem zastanym na miejscu i z dostępnych „na zakładzie” części i przestarzałego systemu operacyjnego stworzyć produkt, który okaże się światowym sukcesem. […]
Czytaj dalejIkony designu: G4 Cube, czyli uroczy przerost formy nad treścią (2000)
Jest wiele komputerów od Apple, które wzbudzają emocje. Opisany wcześniej Twentieth Anniversary Macintosh z pewnością się do nich zalicza. Jednak pod względem innowacyjności, według mnie, przebija go o wiele mniej egzotyczny Mac Cube. Komputer, który od zawsze mi się podobał, i który sprawiłem sobie kilka lat temu, kupując go od muzyka (wciąż na nim pracował!). Co wyróżnia ten komputer? Oględnie mówiąc, wszystko. I wszystko do Cube jest nietypowe, […]
Czytaj dalejIkony designu: Spartacus (1997)
Święta – obżarstwo i wspominki. Wcinając sałatkę, powędrowałem myślami do dawnych czasów, gdy nie było iSpotów, iPhone’ów i generalnie dostępność sprzętu spod znaku tęczowego jabłka była mocno ograniczona. Inne były też komputery. Postanowiłem więc sporządzić listę Macintoshy, które zapadły mi w pamięć i które chciałbym dzisiaj mieć, choćby po to, żeby postawić je w gablocie. Dziś, jako pierwszy, wystąpi zdecydowanie najbardziej ekskluzywny reprezentant tego cyklu. Twentieth […]
Czytaj dalej