Poniższy tekst opisuje moje doświadczenia z instalowaniem/użytkowaniem Virtual PC na Power Macu z kartą G3. Oczywiście nie ponoszę odpowiedzialności za ewentualne szkody, które można sobie wyrządzić stosując się do moich zaleceń.
Jak zainstalować Windows pod VPC
Coż, na początek warto zaopatrzyć się w polską wersję Windy, najlepiej 95 (o czym będzie mowa później) oraz dyskietkę instalacyjną/rozruchową to tegoż systemu. Z jej dobrodziejstw skorzystają oczywiście głownie użytkownicy starszych Maców z flopem – inni muszą ratować się „imidżami” dyskietki, lub skorzystać z funkcji „bootowanie z CD” (w preferencjach VPC) o ile na płycie będą odpowiednie pliki. Ci, którzy mają pod ręką SoftWindows, mogą posłużyć się image dysku pecetowego wygenerowanym przez ten program (piszę to na wszelki wypadek). Taki dysk można bez problemów wskazać w VPC i będzie działał jak normalny dysk za wyjątkiem funkcji montowania go na desktopie (po dwukrotnym kliknięciu w ikonę). Za pomocą Expandera można go zamienić na „Virtual PC disk image” (a także np. zmienić jego pojemność) a wtedy i ten problem zostanie rozwiązany. Posiadacze żwawych Maców mogą oczywiście używać defolotowo instalującej się Windy 98, wtedy odpadają wszelkie problemy z uruchomieniem instalki Windows, która na ogół leży gdzieś na CD, a DOS nie widzi napędu bez odpowiednich sterowników znajdujących się na flopie lub CD.
Przyspieszamy/poprawiamy
Pierwsza rzecz, która ma niebagatelne znaczenie dla szybkości emulatora: na Power Macu z kartą G3 najlepiej zainstalować Windows 95, które oprócz mniejszych wymagań sprzętowych, działa zdecydowanie szybciej na wolnym sprzęcie i dodatkowo zajmuje mniej miejsca (co ma znaczenie dla użytkowników małych dysków SCSI) i odpowiednią dlań wersję VPC: 3. Poza tym, bardzo istotne jest rozmieszczenie pamięci w Macu w przypadku korzystania z karty G3 – jest to uwaga generalnie na temat przyśpieszenia Maca, nie tylko emulatora – najlepiej całkiem wyjąć mniejsze (8, 16, 32 MB) kości, a wolniejsze (starsze) przesunąć na koniec slotów. U mnie pomogło, pomijając fakt, że Mac zaczął pracować dużo stabilniej. Co jeszcze: ponieważ najczęściej pod emulatorem korzysta się z softu Microsoftu, najlepiej zainstalować coś równie wiekowego jak Windows 95, czyli Office 97, które do zastosować biurowych (pisanie tekstu, polski słownik) w zupełności wystarcza. Warto zaopatrzyć się również w programik „Polska klawiatura” (A. Górbiel 1993 Fontic), który umożliwia normalne wprowadzanie polskich znaków (a także obsługuje oba alty) i uwalnia od wyłamywania palców podczasz wpisywania np. ś z użyciem dodatkowych dwóch klawiszy (nie pomnę już których). Prawdopodobnie przełączenie głębi kolorów na „high color” czyli tysiące kolorów również nieco przyśpiesza emulację. Koślawy wczesnopecetystyczny ruch kursora myszy można poprawić instalując VirtualPC Additions (jest to pecetowa instalka, którą należy uruchomić spod emulatora – należy więc jakoś ją tam przetransportować, korzystając np. z wcześniej omówionego montowania dysku na desktopie), która znajduje się w folderze Extras.
Dodatkowo instaluje się wtedy parę innych dodatków, ale wśród nich najważniejsza jest możliwość udostępniania folderu macowego jako dysku pecetowego pod emulatorem („share folder” w preferencjach), która to opcja bez zainstalowania Additions jest nieaktywna. Oczywiście uwagi te dotyczą VPC 3 i instalki Windows 95.
Granie, czyli starsze jest lepsze
Jeżeli udało Ci się wcześniej zainstalować w swoim Macu kartę Voodoo, np. zwykłą pecetową, to z pewnością powinieneś używać VPC 3 a nie wersji 4. Dlaczego? Otóż nowsza wersja nie widzi tej dopałki pod emulatorem – VPC 3 wyświetla ją normalnie w „Menadżerze urządzeń” i poprawnie obsługuje. Oczywiście w tym celu należy wcześniej zdobyć jakieś oprogramowanie do tej karty dla Windows 95/98. Korzyści z Voodoo nie są zbyt wielkie w czasie normalnego użytkowania emulatora, jednakże gdyby naszła Cię, Szanowny Czytelniku, ochota na gry, będziesz zaskoczony jak żwawo działają. Gry, które śmigały na moim Voodoo jak na normalnym blaszaku: Mortal Kombat 4, GTA 1. Oczywiście można zapomnieć o nowszych tutułach, ale i stare pozycje mają swój urok :)
Drukowanie
Po raz kolejny w moim przypadku sprawdziło się powiedzenie „Read The Fucking Manual”. Po kilku próbach drukowania spod emulatora na moim StyleWriterze, dodajmy próbach kończących się restartem Maca – VPC ordynował mu blisko 300 stron do spoolowania podczas gdy chciałem wydrukować stronę testową – należy po prostu zainstalować w Windzie driver dla drukarki, która jest podana w preferencjach VPC (w Printing) i wszystko śmiga jak należy (jest to jakiśtam Epson). Próby, jakie podejmowałem instalując sterowniki Canona, który jest przecież producentem wczesnych plujek makowych to była jedna wielka porażka :) Należy pamiętać również o tym, że (z tego co widziałem) Windows 95 nie obsługuje USB (to dla tych, którzy mają nowszą drukarkę i kartę USB w komputerze).
Epilog
Tak skonfigurowany VPC umożliwiał na moim Power Macu 7300 (G3/400) normalne użytkowanie Worda, Excela innego tego typu softu biurowego, jak również w miarę (w miarę) normalne używanie Explodera 5.5 i Outlucka. Bez problemu chodził również WinAmp, tj. odtwarzał mp3 bez rwania (inna sprawa, że bez karty G3 można o tym zapomnieć). W WinAmpie warto wyłączyć Spectrum Analyzer, wtedy powinien nawet pracować w tle. Udalo mi się również odpalić VPC 3 na Performie 5400.
Powodzenia w walce.